Przez całe swoje trzydziestoletnie życie prócz PS Vity nie miałem pojęcia o inny kieszonkowych konsolach. Zawsze byłem wierny konsolom stacjonarnym, rzadko gdzieś jeździłem, więc nie interesowało mnie zbytnio coś takiego jak granie w podróży. Jasne, ciekaw byłem jak się sprawuje starsze PSP (Tym bardziej widząc jakie cuda na to wychodzą) czy Nintendo DS, tego drugiego byłem ciekaw szczególnie, nigdy w życiu nie grałem na żadnej konsoli Nintendo, nie licząc oczywiście masy barachła, badziewia i podróbek pokroju Pegazusa.
Jeśli śledzicie moją stronę na Facebooku i sprawdzacie co wrzucam na Youtube, wiecie że jakiś czas temu jeden z widzów, Faudiusz Nikczemny którego pozdrawiam, podesłał mi właśnie Nintendo DS, podesłał też pierwsze PSP, ale o nim opowiem innym razem. Nintendo zawsze było mi obce, Mario, Metroid Prime, Zelda czy Pokemony, te wszystkie klasyki znałem jedynie z nazwy, nigdy nie miałem okazji zagrać w żadną z tych gier.
Dzięki prezentowi od wspomnianego widza to się zmieniło, gier może jeszcze zbyt wiele nie mam, bo dorwałem dopiero trzy, ale w końcu na własne oczy zobaczyłem jak dobrym sprzętem jest DS. Fakt, konsola ma już swoje lata na karku, nie zachwyca grafiką czy dźwiękiem, za to gry to sam miód, radocha i niesamowita przyjemność. Do tej pory ograłem New Super Mario Bros, Zoo Tycoon i GTA Chinatown Wars, każda jedna wciągnęła mnie jak cholera, tylko rozładowana bateria uratowała mnie przed nieprzespaną nocą.
O Mario nie będę się rozwodził tutaj zbyt długo, każdy przynajmniej ze słyszenia zna serię o hydrauliku w czerwonej czapce, gra dała mi masę zabawy, wkurwienia przy niektórych poziomach, świetnie spędzało się przy tym czas. Więcej do powiedzenia mam o Chinatown Wars, pełnoprawnego mobilnego GTA. To co zrobił Rockstar w tym przypadku to prawdziwa magia, popis umiejętności i dowód ich wielkości.
DS jak wiecie ma dwa ekrany, jeden dotykowy, drugi nie. Gry wykorzystują je oba, ale GTA właśnie jest świetnym przykładem tego jakie możliwości daje takie rozwiązanie w konsoli Nintendo. Na górnym, tym niedotykowym ekranie dzieje się właściwa rozgrywka, uciekamy przed policją, wykonujemy misje, zwiedzamy miasto, robimy wszystko to co w grze na tych większych konsolach.
Dolny ekran, dotykowy, wyświetla nam mapę, radio w samochodzie, za jego pośrednictwem zmieniamy broń, rzucamy koktajlami mołotowa i tworzymy je, jak? Zalewamy własnoręcznie butelki benzyną, sami wciskamy do butelki szmatę i w ten sposób owe koktajle pozyskujemy. Co dalej? Ekran dotykowy pozwala odpalać kradzione samochody, w jednym musimy odkręcić jakąś klapkę, stykać ze sobą przewody, innym razem trafiamy na minigierkę z kodem do odpalenia auta. Wszystko na ekranie dotykowym, wszystko za pomocą własnych rąk, coś pięknego.
Dwa ekrany w tej konsoli to coś niespotykanego w innych konsolach, znak rozpoznawczy DSa nawet dziś, kiedy to mamy przecież dostępne o wiele nowsze modele tego sprzętu. Bałem się że to będzie tylko bajer, że to będzie ciekawostka która znudzi się po chwili, jednak talent twórców gier pozwolił wykorzystać oba ekrany i zrobić z nich ogromną zaletę przenośnego cuda od Nintendo.
DS ma nawet dwa aparaty – Fakt, jakość zdjęć przypomina tą z pierwszych telefonów, zdjęcia dziś są paskudne i słabej jakości, jednak wrażenie robią opcje przerabiania ich. Możemy dodawać filtry, majstrować przy fotografiach, rozciągać je, dodawać jakieś bzdury, w momencie premiery konsoli musiało to robić wrażenie.
Gry na DS są na małych kartridżach, nie znam się jak wiecie na technicznych sprawach w takich przypadkach, jednak rozum podpowiada mi że ich pojemność nie była oszałamiająco wielka. To jednak nie przeszkadzało w tym żeby twórcy upychali swoje gry na tych małych nośnikach, zero kompromisów, pełne gry, bez cięcia ich, wspomniane GTA najlepszym przykładem. Całe Liberty City, fabuła, wszystkie możliwości w Twojej kieszeni na małym kartridżu – Magia!
Prezent od widza zrobił robotę, no, może nawet sprawił że mam teraz o jeden problem więcej – Zakochałem się w Nintendo i mam ochotę teraz na sprawdzenie reszty sprzętów od Japończyków. Mam nadzieję dorwać kiedyś Switcha czy starsze konsole coby poznać całe to dobro jakie wychodziły przez wszystkie lata, mój portfel na razie krzyczy że nie ma takiej opcji, ale kto wie, może wygram w Totka.
Jeśli ktokolwiek był głupi tak jak ja, żył tyle lat w niewiedzy i ignorował mniejsze sprzęty takie jak właśnie Nintendo DS niech lepiej naprawi swoje błędy. Ja w tym małym cudzie się zakochałem i zamiast gapić się w ekran telefonu wieczorem w łóżku… Gapię się w dwa ekrany konsoli. Przede mną masa klasycznych tytułów, liczę po cichu że ceny takich Pokemonów magicznie spadną i będę mógł w końcu i je sprawdzić.
DS mimo tego że jest już w podeszłym wieku nadal daje masę frajdy, jako że jego ceny są teraz stosunkowo niskie to polecam się w tą konsolę zaopatrzyć, nie pożałujecie!