Trzecią część Wiedźmina znam na pamięć, grę skończyłem na Playstation 4 już… Trzy razy? Kocham ją jednak tak mocno, że raczej nigdy mi się nie znudzi. Velen, Skellige czy Toussaint nie ma przede mną tajemnic, znam w grze każdy kąt, znam na pamięć każdą mapę, a jednak… Znowu zacząłem grać, tym razem na Switchu.
Nie będę się tutaj rozwodził nad tym, czym jest sama gra. Recenzji Wiedźmina są w sieci setki, a samą grę też poznało pewnie 99 procent wszystkich graczy. Dziś chciałem napisać list pochwalny dla ekipy z Saber Interactive, ludzi którzy stoją za portem Dzikiego Gonu na małego Pstryka.
WIELKI GERALT, MAŁE OPAKOWANIE
Odkąd kupiłem konsolę Nintendo, ciągle miałem ochotę sprawdzić ten tytuł w przenośnej edycji. Wielki świat, zajebista historia, setki godzin rozgrywki, całość wypakowana dodatkami, a do tego to wszystko w handheldzie? No kurwa, marzenie! Bałem się jednak, że ten port to eksperyment, że to nie wypali, konsola o mocy PS3 i Wiedźmin? No panie!
Jakże się zdziwiłem po odpaleniu że to faktycznie działa, ba, że to świetnie działa. Fakt, grafika mocno ustępuje temu, co widzieliśmy na PS4/XOne czy dobrym komputerze, ale hej, czy ktoś myślał że będzie inaczej? Oprawa jest okrojona, tekstury są niskiej jakości, jednak na małym ekranie Pstryka kompletnie tego nie widać. Dziki Gon wygląda na nim OBŁĘDNIE, wiadomo że po podłączeniu konsoli do telewizora jest znacznie gorzej, jednak wątpię że jakieś duże grono ludzi będzie na nim grało.
Gra działa płynnie przez większość czasu, aczkolwiek zdarzają się momenty kiedy klatki potrafią spadać. Dzieje się tak głównie przy… przerywnikach filmowych. Te są wyświetlane w lepszej jakości niż sama rozgrywka, wyglądają ładniej, a same spadki nie przeszkadzają za bardzo, jednak muszę to odnotować. Podczas samej gry całość trzyma raczej stabilny klatkarz, w Novigradzie czy Oxenfurcie można zauważyć różnicę, ale znowu – nie jest to coś, co jakoś przeszkadza.
Jeśli ktoś z Was zabierze się za Wieśka w wersji Switchowej, to od razu polecam ustawić w opcjach maksymalną ostrość, bez tego gra wydaje się jakaś rozmyta i niewyraźna. Sam nie wiem dlaczego ta opcja nie jest ustawiony domyślnie, bez niej granie na TV może boleć.
EJ, TO JEST ŁADNE!
Prócz tego że ustawienia graficzne zjechały w dół, sama gra NICZYM nie różni się od tego, co widzieliście na stacjonarnych sprzętach. Śmiem nawet powiedzieć, że w niektórych aspektach jest nawet lepsza – czasy ładowania względem tego co widziałem na PS4 są krótsze. Gra szybciej wczytuje zapis, szybciej wracamy do żywych po tym jak zginiemy, sprawniej działa „szybka podróż”.
Przyczepić się muszę tylko odrobinę o dźwięk – o ile w samej grze, przerywnikach czy menu wszystko jest tak, jak być powinno, to na ekranach wczytywania, gdy słuchamy Jaskra jest… dziwnie. Mam wrażenie jakby głośność była zbyt podkręcona, przez głośniki Switcha aż wydają się trzeszczeć. Cała reszta brzmi jak powinna, tutaj dostajemy to samo, co ludzie grający w przygody Geralta na czymś mocniejszym.
Katridż z grą CD Projekt RED jest wypełniony po brzegi zawartością, Dziki Gon, Serca z Kamienia, Krew i Wino, a do tego wszystkie mniejsze dodatki, całość upchnięta na małym pierdolniku wielkości dwóch paznokci. Jedyne co musimy ściągnąć, to patch który naprawia jakieś babole, a także polski dubbing o ile macie inne wydanie, niż polskie. Nie ma tego dużo, bo spolszczenie zajmuje nieco ponad 2GB, ściągniecie je z eShopu.
ZAKŁADAJ BUTY
Jeśli gracie na Switchu i zastanawiacie się nad kupnem Wiesława, to możecie już skończyć burzę mózgów, ubrać się i iść do sklepu. Wiedźmin na tym małym cudzie to pełnoprawna gra, taka sama jak na takim Playstation, jednak z ustępstwami w kwestii oprawy naturalnie.
Epicka historia Geralta i Ciri w kieszeni, to coś o czym każdy marzył, ale o tym nie wiedział.