Pamiętacie jak się zaczęła się Wasza faza na gry? Pamiętacie swoją pierwszą grę albo sprzęt na którym graliście? Jesteście w stanie sobie przypomnieć pierwszy tytuł który udało Wam się skończyć? Ja właśnie ostatnio zastanawiałem się nad tym wszystkim, a że uzbierała mi się tego cała góra, to postanowiłem że pomarudzę Wam trochę o tym, jaki był mój początek z grami.

Urodziłem się w 1990, więc na rynku był już wielki wybór maszyn do grania, jaka była moja pierwsza? C64! W historię tego jak dorwałem to cudo, sam czasami nie wierzę – wracałem od kumpla, miałem jakieś 6 lat, a kumpel ten miał Pegasusa którego ja niestety wtedy nie posiadałem. Szedłem sobie spokojnie ulicą, a wtedy… wpada na mnie jakiś gość po trzydziestce, pakuje mi do rąk jakiś karton, po czym bez słowa spierdala.

Myślę sobie – o chuj, co tu się wydarzyło! Z kartonem w łapach poszedłem do domu, a po odpakowaniu zobaczyłem cudo które zawsze mi się marzyło. Fakt, można już było mieć w PC, ale ceny takiej machiny były chore, a u mnie się zdecydowanie nie przelewało. W pudle było C64 w idealnym stanie z kilkoma grami, po jakiejś godzinie kombinowania udało mi się to wszystko podłączyć i… O tramwaju złoty przenajświętszy!

Nie przypomnę sobie wszystkich gier które miałem, ale w pamięć najbardziej zapadło mi… BoBo. O czym była ta gra? Ni cholery nie pamiętam, wiem tylko że gra polegała na tym że trzeba było uciec w więzienia. Gra była prosta jeśli chodzi o mechaniki, zero skomplikowania, ale dla mnie, wtedy, w tym 1996 roku to było prawdziwe objawienie. Orałem w to dniami i nocami, po pewnym czasie jednak zdobyte w dziwny sposób C64 wzięło i… umarło. Autentycznie wtedy ryczałem.

Po jakimś czasie posiadłem w końcu maszynę swoich marzeń – potężne urządzenie prosto z Chin czyli Pegasus! Kto wtedy tego nie miał? Ograłem na tym tyle gier, że za cholerę wszystkich nie spamiętam. Circus, Contra, takie motorki na torze z przeszkodami, przeróżne wariacje Marianów, słynne Tank 1990, ten zlepek taniego plastiku to była wtedy dla mnie prawdziwa świętość.

Konsolę miałem oczywiście w edycji Terminator (Archon recenzował nawet swego czasu to „cudo„), z pistoletem świetlnym, dwoma padami, kochałem to dziadostwo! Duck Hunt, Micro Machines, te wszystkie Street Fightery, matko, gdybym podliczył ile godzin spędziłem przy tym sprzęcie, to pewnie złapałbym się za łeb i zemdlał. Samych Pegasusów zajechałem chyba z dziesięć, to było tak skrajnie chujowo wykonane, że naprawdę łatwo było to ścierwo zepsuć, ale wtedy, ponad dwadzieścia lat temu? Nie wiedziałem że może być lepszy sprzęt do grania.

Po moich przygodach z myślą chińskich podrabiaczy, okazało się że kumpel ma… PLAYSTATION! Kurwa, pierwszy, oryginalny PSX, marzenie! Przesiadywałem wtedy u niego (Pozdro Hejtu!) godzinami, sterta pirackich gier, dwa pady i grafika która rozpierdalała mi czaszkę i mieszała w umyśle. MGS, Final Fantasy (Chociaż ja fanem nie byłem…), Crash Team Racing czy inne cuda – ileż to razy zrywaliśmy się ze szkoły tylko po to, żeby dalej móc grać na tym cudeńku.

Sam niestety nigdy PSX nie miałem (Obecnie mam tylko PS Classic), jednak mam nadzieję kiedyś dołączyć tą piękność do kolekcji – tak, wiem, większość gier mogę ograć korzystając z PS2/PS3, ale oryginalny sprzęt na półce to moje marzenie którego w sumie do dziś nie spełniłem. Ileż człowiek czasu przy poczciwym szaraku spędził… Jeśli miałbym powiedzieć która konsola ukształtowała moja miłość do gier, to bez bicia przyznaję się że to był właśnie sprzęt Sony.

Sentyment do tej marki jest u mnie ogromny – nawet dziś zresztą pozostaję wierny PlayStation, a jedyne czego mi w kolekcji brakuje, to właśnie oryginalny PSX i Vita którą, głupia ja, sprzedałem za grosze lata temu. Chociaż niektóre decyzje Sony mnie wkurwiają, to ich sprzęt zawsze ma w moim domu honorowe miejsce.

W 1998 roku nadszedł dla mnie wielki moment – po znajomości udało się dorwać prawdziwego PC! 32MB RAM, dysk 4GB, Celeron 300MHZ i karta graficzna S3 Trio 3D (Bez akceleratora 3D) – to był sprzęt przy którym spędziłem TYSIĄCE godzin. Monitor miał zjebany kabel, przez co wyświetlał głównie zielone barwy, obudowa była cała żółta, ale jakież ja cuda wtedy mogłem poznać!

Pierwszą grą którą na PC odpaliłem był Red Alert, matko, ta grafika, ta muzyka, ten miód! Potrafiłem w weekendy siedzieć po 15 godzin i zapominać o jedzeniu, byle tylko grać, nie znałem ani słowa po angielsku, co jednak nie przeszkadzało mi w tym, żeby zostać prawdziwym mistrzem w tej grze. Serio, spuściłbym wpierdol w Red Alercie każdemu! Wtedy znałem dobrze każdą jednostkę, każdą mapę, ta gra była dla mnie najlepsza na świecie, a ja nie wyobrażałem sobie że może się trafić jakaś lepsza.

Zdanie zmieniłem w tym samym roku gdy wyszedł na świat pierwszy Baldur’s Gate – gra w każdym calu idealna, piękna, ogromna, wciągająca, czułem się wtedy jakby sam Pudzian zajebał mi w łeb pełną betoniarką. Ogromny, ciekawy świat, genialna historia i to, co mnie najbardziej ujęło – profesjonalna polska wersja językowa z Kobuszewskim, Kowalewskim i Fronczewskim z jego nieśmiertelnym tekstem o zebraniu drużyny, magia! Moja pierwszy wydanie z Empiku niestety nie przetrwało, więc załączone poniżej zdjęcie pierwszego BG nie jest mojego autorstwa – na YT możecie posłuchać moich wrażeń z wersji na PS4.

Potem oczywiście poszło gładko – moja miłość do Baldura była tak wielka, że musiałem poznawać kolejne gry RPG, które do dziś są moim ulubionym gatunkiem. Fallout, Icewind Dale, Torment, Neverwinter wiele lat później – do dziś darzę te gry szczególnym uczuciem i często do nich wracam. Tym bardziej boli mnie to, co wielkie korporacje zrobiły z takim Black Isle czy Bioware – twórcy największych dla mnie klasyków, dziś albo nie istnieją, albo są tylko cieniem dawnego geniuszu.

O samej miłości dla wydań pudełkowych możecie przeczytać tutaj, bo to właśnie wspomniane tytuły rozbudziły we mnie miłość do fizycznych edycji, to one sprawiły że przestałem kraść… znaczy piracić.

Lata mijały, a ja coraz bardziej spoglądałem w stronę konsol – mój PC był niesamowicie słaby (Drugi Baldur mi klatkował!), więc granie na nim to była prawdziwa kara. W 2003 roku udało mi się dopaść w swoje łapy PS2, najlepszą maszynę do grania jaka kiedykolwiek się pojawiła. Serio, PlayStation 2 to dla mnie ideał konsoli – świetne bebechy, niesamowita biblioteka gier, a do tego jeszcze filmy na DVD to to odtwarzało!

To tutaj poznałem takie cuda jak Freedom Fighters (Dajcie mi remaster chociaż!), Max Payne, słynne GTA, Killzone czy Black. To tutaj grałem pierwszy raz w Gran Turismo, to na PS2 poznałem serię SOCOM, setki gier pokochałem właśnie na drugiej konsoli Sony. Ta grafika, te emocje przy grach, nosz kurwa, aż ciężko mi to opisać słowami!

Morda cieszy mi się za każdym razem, kiedy znowu odpalam to cudo – do dziś ma swoje miejsce wśród wszystkich moich konsol, a ja nie daję jej odpocząć. Bully, Getaway (Tak, mi się to podobało!), takie perełki jak Cold Winter czy seria Burnout – za takie tytuły właśnie kocham ten „kawałek plastiku”. Nie zliczę nawet ile filmów na DVD zobaczyłem właśnie na słynnym PS2.

Jej konkurentem był wtedy Xbox, pierwsza konsola od Microsoftu, jednak tego posiadłem dopiero niedawno, bo jakiś miesiąc temu, a to dzięki jednemu z widzów, Błażejowi. Dzięki stary!

PS2 było też sprzętem, przez który zapomniałem kompletnie o istnieniu czegoś takiego jak PC – stałem się konsolowcem z krwi i kości, który teraz mocno wyczekiwał następcy poczciwej czarnulki.

PlayStation 3 kupiłem w 2007 roku za swoją pierwszą „poważną” wypłatę – HD, fotorealistyczna (Wtedy) grafika, bezprzewodowy pad i granie online – przecież nie można sobie wyobrazić lepszego następcy! Tutaj ponownie porwały mnie takie cuda jak drugi Killzone, Resistance, które niestety jakoś zostało zapomniane. To na PS3 poznałem niesamowite InFamous, niedocenione Dragon’s Dogma, serię Borderlands czy kolejne odsłony GTA… Może to niepopularna opinia, ale czwarta odsłona Grand Theft Auto jest moją ulubioną.

To na PS3 podniecałem się mimiką w LA Noire, to na PS3 jarałem się jak głupi God of War 3, to na PS3 właśnie poznałem mistrzowskie Heavy Rain. Tak, wiem, David Cage to grafoman, jednak HR zrobiło na mnie ogromne wrażenie, a zakończenie wyciskało łzy z mojego nieczułego serca. To na tej konsoli zagrałem w Uncharted, w Red Dead Redemption, w moje ukochane The Last of Us czy Bioshocka który do dziś jest dla mnie jedną z najlepszych gier ever. To tutaj pojawiła się też najgenialniejsza (Moim zdaniem) część Metal Gear Solid, czyli Guns of the Patriots.

Biblioteka gier na trzecim PlayStation to czyste złoto, a konsola nadal u mnie śmiga na najwyższych obrotach – nie byłem w stanie przez te wszystkie lata ograć wszystkiego, na co miałem ochotę.

Zresztą, jeśli śledzicie moje poczynania w internecie od początku, to na pewno pamiętacie że gdy wystartowałem z fanpage, grałem wtedy jeszcze na PlayStation 3 właśnie. PS4 pojawiło się u mnie stosunkowo późno, bo w 2016 roku (Zamieniłem je później na PS4 Pro), skok jakościowy względem PS3 był niesamowity! Poznałem dalsze losy Nathana Drake’a, odkryłem kolejne mistrzowskie gry na wyłączność, kocham szczerze ten sprzęt!

Jasne, ma swoje wady, jak na przykład brak wstecznej kompatybilności (Choć to pewnie przez to, jak skonstruowane było PS3) czy płatne granie online (Bolało mnie to!), jednak sama konsola… CUDO! Death Stranding które wprost ubóstwiam, Horizon Zero Dawn które jest dla mnie przykładem idealnego postapo, wypalające oczy The Order: 1886 (Kocham ten tytuł!) czy taki Bloodborne którego staram się swoją drogą co sobotę streamować.

Złośliwi mówią, że obecna jeszcze generacja jest pełna odgrzewanych kotletów, remasterów i innych takich, a ja… ni chuja się nie zgadzam! PlayStation 4 dostało masę świetnych tytułów na wyłączność, od takiego Dreams, przez Ghost of Tsushima, aż po Spider-Mana. Racja, są takie koszmarki jak Killzone Shadow Fall, gdzie wrażenie robiła tylko oprawa, jednak to tylko promil tego co na PS4 się pojawiło.

Najmłodszymi okazami w mojej kolekcji są takie konsole jak Xbox One (Kupiony dopiero w grudniu 2019) czy Switch, którego posiadłem kilka miesięcy temu. Poza tym PSP czy Nintendo DS które, tak jak pierwszego Xboxa, dostałem od widza (Pozdro Faudi!) – na tym pierwszym grałem jeszcze za czasów królowania PS2, miałem je nawet wtedy przez krótki moment, jednak losowe wydarzenia sprawiły że je utraciłem.

Sam Xbox One… Zapierałem się rękami i nogami żeby kupić tą konsolę, zawsze byłem głupi i uważałem się za fanboja jedynej słusznej marki. Żona z teściami jednak sprezentowały mi ten sprzęt na gwiazdkę i… Jaki ja kurwa byłem durny! XOne to świetny sprzęt, a taki Game Pass czy wsteczna kompatybilność, sprawiają że nie żałuję ani trochę że konsola Microsoftu pojawiła się pod moim telewizorem.

Switch zaś… Gry na wyłączność, poza małymi wyjątkami, to KOMPLETNIE NIE MOJA BAJKA. Mario, Animal Crossing, serio, to nie jest mój świat, dlatego samej konsoli używam głównie do tego, aby ogrywać indyki wszelakie i… Wiedźmina 3. No, może jeszcze gry turowe, bo te się idealnie na przenośnej konsoli Nintendo sprawdzają.

Co przyniesie przyszłość? Cholera wie! Na pewno będę czaił się na kupno Xbox Series X i PS5, a jeśli los będzie dla mnie litościwy, to postawię w sypialni oba te sprzęty. Na razie jednak swój wolny czas z grami, spędzam przy PS4, XOne i Switchu, choć przyznam że i PC zyskał ostatnio moją uwagę (Dzięki tatagra.pl za sprzęt!), bo ostatnio odkrywam perełki na Steamie i… o dziwo bawię się wyśmienicie.

Przez te wszystkie lata grałem na wielu sprzętach, ograłem tysiące gier i… mało mi! Mam nadzieję że moja przygoda z najlepszą formą rozrywki, będzie trwała przynajmniej drugie tyle, a ja będę miał przyjemność zajechać jeszcze niejeden sprzęt!

Social media i inne bzdury:

https://www.facebook.com/wulgarnygracz/ – Tu znajdziesz mnie zawsze.

https://patronite.pl/WulgarnyGracz – Profil na Patronite.

https://www.instagram.com/wulgarny_gracz/ – Instagram na którym jestem równie często co na facebooku.

https://www.youtube.com/c/WulgarnyGracz – Kanał Youtube na którym będą się pojawiać wszelkie filmy i na którym będziemy streamować.

https://twitter.com/wulgarny_gracz – Twitter.

https://wulgarnygracz.wordpress.com – Moja strona uruchomiona na nowo po długiej nieobecności.