Jeśli obserwujecie mnie dłużej niż tydzień, to wiecie że ja i granie na PC… No, nie lubiliśmy się. Ostatnio jednak, stawiam coraz większe kroki w temacie grania na kompie – scena indycza jest przeze mnie mocno obserwowana, co rusz odkrywam nowe perełki. Wkręciłem się do tego stopnia, że… Są takie dni gdzie nie uruchamiam żadnej konsoli, bo gram na PC.

Duża w tym zasługa tego, że jako ktoś, kto coś tam robi na YouTube, dostaję często kody na gry. Jestem zdania, że gdy ktoś Ci coś podaruje, to nie wypada tego przynajmniej nie sprawdzić. Gry od jednoosobowego studia, od grup zapaleńców, czasami do kogoś większego, pochłaniam wszystko.

Oj głupi ja!

Do niedawna, granie na PC było dla mnie uciążliwe – przez lata grałem jedynie na konsolach, a ponowna przesiadka na mysz i klawiaturę, była dla mnie ciężka. Tak, tak, wiem, da się grać na padzie, jednak są takie gry, które takiego kontrolera nie wspierają. Albo ja ich do tego zmusić nie potafię.

Im więcej perełek odkrywam, tym bardziej świat grania na kompie bardziej mnie pochłania. Im więcej grzebię po Steamie, tym bardziej cieszę się że w końcu, po latach, przestałem być marudnym grzybem, który świata nie widzi poza konsolami. „A bo konsola wygodniejsza” – a chuja tam!

Jasne, nadal sprzęty spod telewizora bardziej mnie jarają, jednak niektóre z gier, które ogrywam na PC, na konsolach się nie pojawiają. Przyznam też, że jako jaskiniowiec, nigdy nie myślałem o tym, żeby komputer podpiąć pod… TV. Zawsze kojarzyłem takie granie, z siedzeniem na twardym krześle przy monitorze, z małym ekranem i biednym głośnikami. Tak, byłem jeszcze niedawno ostro zacofany. Na szczęście wyrzuciłem maczugę.

Prawdziwe perełki!

A teraz? PC podłączony pod duży telewizor, rozkładam się wygodnie, po czym wsiąkam w przeróżne cudeńka. Iris and the Giant, gra autorstwa jednej osoby, taki rogalik w związku małżeńskim z karcianką, chyba najbardziej mnie do tego „musztardowego” grania przekonała. Historia małolaty w depresji, która przed gnębieniem jej, ucieka w świat gier, to coś co naprawdę mocno polecam. Śliczna, minimalistyczna oprawa, piękna muzyka, warto sprawdzić!

Kolejnym tytułem który mnie porwał, było Book of Demons, autorstwa polskiego Thing Trunk. Mieszanka Diablo, elementów karcianki i RPG – coś absolutnie wybitnego. Ten tytuł chyba szczególnie zapadł mi w pamięć, bo przypomniałem sobie przy nim, jak dobrze grało mi się na PC za dziecka.

Zwiedzanie lochów, mordowanie barachła, a do tego strata poczucia czasu – no porawało mnie to niesamowicie! Gra jest prześliczna, cholernie wciąga, dawno nie miałem syndromu jeszcze jednej tury… No, w tym wypadku „jeszcze jednego lochu”. Dzieło polaków naprawdę godne jest polecenia!

Granie bez ograniczeń!

Cholernie mi dobrze z tym, że udało mi się powrócić do grania na kompie. Nie zdawałem sobie sprawy, jak wiele gier mnie omija, jak wiele świetnych tytułów przelatuje mi koło nosa. Od teraz, obiecałem sobie że równowaga więcej nie zostanie zachwiana, że teraz komputer, tak samo jak konsole, będzie u mnie żył na równych prawach.

Nie chcę się już więcej ograniczać, zniechęcać, chcę odkrywać kolejne perełki, a PC, ma być tak samo katowany jak Xbox czy PlayStation. Nigdy więcej głupich uprzedzeń, pieprzenia głupot i wywyższania którejkolwiek z platform. Granie jest zbyt fajne żeby się ograniczać. Nie róbcie tak jak ja, nie ograniczajcie się. Grajcie, nie patrzcie na czym to robicie.

Podobnie ma się sprawa zresztą, z tak zwanymi wojnami „konsolowymi” Kiedyś sam byłem taki głupi, głupi na tyle, że byłbym w stanie się z kimś napierdalać o to, żeby uznał wyższość mojej konsoli nad swoją. Dziś wiem że to głupota. Cieszcie się graniem!