Mieszkanie poza dużym miastem ma wiele plusów – mniej uciążliwych sąsiadów, większa wolność, inny klimat, mogę tak długo wymieniać. Jeśli jednak jesteś graczem, a dodatkowo mieszkasz na wsi, takie mniejszej, to… masz przejebane. No, może to zbyt wielkie słowo, ale wesoło taki człek nie ma.
Internet kamienia łupanego
Jeśli śledzicie mnie od dłuższego czasu, to na pewno znacie mój problem z internetem. Do wyboru mam dwie opcje – internet radiowy i LTE, obie niestety są do dupy. Ten pierwszy jest dość stabilny, jednak jego prędkości ni cholery nie pozwalają na dobrą zabawę. Ogromne opóźnienia w grach online, często na tyle wielkie, że po chwili gry… Zwyczajnie jestem wyrzucany do menu. No, nie dziwię się, nie chciałbym psuć zabawy innym graczom, tylko dlatego, że moje łącze pamięta dinozaury.
Jako że fanem grania po sieci nie jestem, to nie cierpię zbyt mocno, jednak pobieranie jakiejkolwiek gry przy internecie radiowym… Matko bosko i stu milicjantów w cywilu! Takie Quantum Break na Xbox One waży około 100GB, jak myślicie, ile zajmuje pobranie gry? Nieee, nie kilka godzin… CAŁE KURWA DWA DNI I DWIE NOCE! No, prawie, trwa to niemal 48 godzin. Już rozumiecie dlaczego nie jestem fanem edycji cyfrowych?
Przy opcji z LTE jest już odrobinę lepiej, pograć online mogę (I to bez lagów!), czasami bezproblemowo. Gry ściągają się dużo szybciej, a i upload czegokolwiek jest duuużo szybszy. Przykładowo – film zajmujący 4GB wrzucam na YouTube jakieś 20-25 minut, a przy radiówce? 3 GODZINY! Ogromna różnica. Wada LTE? Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest bardziej stabilna. Dookoła mojej wiochy rosną lasy, nadajnik jest ZA tymi lasami, efekt? Przy dobrej pogodzie wszystko działa pięknie, jednak gdy zacznie się burza czy inne wichury… Internet z czasów SE K300i był lepszy.
Niestety, są miejsca na świecie, w których o światłowodach, internecie po kablu i innych cudach, można tylko pomarzyć. Takim miejscem właśnie jest moje zadupie. Moja desperacja jest na tyle wielka, że CO MIESIĄC zgłaszam się do wójta, męczę go o to, kiedy w końcu moje zadupie zostanie podłączone do czegoś godnego XXI wieku. Od trzech lat dostaję taką samą odpowiedź – „PRACUJEMY NAD TYM”.
Nagrywasz filmy? KUKURYKUUU!
Ten problem będzie się tyczył bardziej ludzi, którzy starają się działać na YouTube, czyli nagrywać filmy, podcasty, cokolwiek. Siadasz do tworzenia, światełko mikrofonu świeci, tekst na ekranie, strzelasz palcami i zaczynasz działać… CHUJA TAM! Za oknem słyszysz gdakanie, szczekanie, krowy zaczynają nagle buczeć, a kozy nieopodal nagle zaczynają odpierdalać cyrki. Fakt, możesz zamknąć okna, ale to nie zlikwiduje problemu, nadal to wszystko słyszysz.
Nie zliczę ile razy musiałem coś nagrywać od nowa, bo w połowie nagrania słychać koguta czy jakieś inne upierzone chujostwo. Racja, to wieś, ta rządzi się swoimi prawami, liczyłem się z tym przy przeprowadzce, jednak nie wiedziałem że to będzie dla mnie takim problemem. Nie będę tu też narzekał, tak jak robią to miastowi którzy po wyjechaniu na wieś, narzekają na to, że rolnik wykonuje swoją robotę. To raczej takie moje ostrzeżenie – tworzysz coś swoim głosem? Licz się z tym, że przy nagrywaniu spędzisz dwa razy więcej czasu.
Zamówiłeś grę? O jak mi przykro że poczekasz
Ten problem dotyczy raczej naprawdę małych miejscowości. Zamawiasz grę, liczysz że jeśli zrobisz to z samego rana, to za maksymalnie dzień lub dwa, przesyłka do Ciebie dotrze… O jakiś Ty naiwny! Kurier albo nie znajdzie Twojego adresu, albo paczka z zamówieniem będzie do Ciebie leciała tydzień. Dziewięćdziesiąt procent moich internetowych zakupów, to właśnie taka męka, mieszana ze stanami podwyższonej kurwicy. Czekasz na coś mocno, jak ksiądz na rekolekcje, a tu dupa – Twoja paczka nie dojdzie szybko.
W większych miejscowościach, mimo że to nadal wsie, problem duży nie jest, jednak na takim zadupiu jak moje (595 mieszkańców, stan na 2011 rok), kurierzy często nie mogę trafić pod mój adres. Ba, zdarzyło się że taki dzwonił, wytłumaczyłem mu jak dojechać i… Zaginął w akcji. Przesyłka czekała dwa dni później w punkcie kurierskim.
Tu muszę z kolei pochwalić naszą pocztę, tam gdzie zawodzi kurier, znienawidzony dostawca państwowy radzi sobie zadziwiająco dobrze. No, ale ten sam listonosz od czterdziestu lat raczej pamięta adresy.
Na wioskowym rewirze nie jest kolorowo
Mógłbym jeszcze ponarzekać na to, że wszędzie daleko, że na gierkowe zakupy trzeba szykować się jak na wyprawę do Oka Saurona, jednak to byłoby już zwykłe marudzenie. Po latach życia w mieście, wybrałem sobie przeprowadzkę na wieś, wiedząc jakie ma minusy, więc cięzko się tutaj czepiać. Tych, którzy mają w planach coś podobnego, mocno jednak przestrzegam. Jeśli lubicie grać po sieci, jeśli tworzycie jakieś internetowe treści (Głównie filmy), Wy wszyscy musicie dokładnie przemyśleć to, czy faktycznie chcecie większej wolności, ta niestety ma swój koszt.
Ja po kilku latach tutaj nie żałuję, jednak nie dziwcie się że nie uskuteczniam grania z widzami, streamów z gier online i innych cudów – zwyczajnie nie mam takiej możliwości. Spokojne życie na wsi, z dala od zgiełku dużego miasta, jednak wszystko to wynagradza. Gówniany internet kiedyś przestanie być gówniany. Mam nadzieję.