Uniwersum Świata Mroku to ja znam głównie z opowieści. Jedyna gra którą poznałem jakoś bardziej, to wiekowe już dziś Vampire: The Masquarade, tytuł jednak pamiętam jak przez mgłę. Prócz nazwy i gatunku praktycznie nic mi w głowie z tego nie zostało. Mam jednak ochotę naprawić swoje błędy – w końcu zapoznać się z tym, co wspomniane uniwersum na do zaoferowania.

Maia i swojskie okolice

Wcielamy się w Panią co się zowie Maia – nie, nie chodzi tu o słynną pszczółkę, o której śpiewał Pan Wodecki. Maia o której mowa, to amerykanka polskiego pochodzenia, która zjawia się na ziemi, tej ziemi, aby poznać tajemnice swojej rodziny. Ta ziemia to konkretnie Podlasie, a żeby być jeszcze bardziej szczegółowym, trafimy do Puszczy Białowieskiej i jej okolic. Puszcza ta nie jest jednak tym, co możecie znać z „naszego świata”.

Razem z naszą koleżanką Anyą ruszymy śladami naszej familii, a podróż ta, odmieni na zawsze naszą bohaterkę. To brzmi jak z trailera jakiegoś horroru, nie? Maię nawiedzają przedziwne sny – siły natury ścierające się z ciemnością raczej normalnymi snami nie są. W grze zresztą wyraźnie widać o co wspomniana natura chce walczyć – wycinka drzew z takiego miejsca jak puszcza… No, sam bym się wkurwił.

O fabule nie chcę się zbytnio rozpisywać, gdyż ta jest największą zaletą gry – każdy gracz powinien poznawać ją sam. Możecie jednak być pewni, że historia zawarta w Werewolf Was wciągnie, że będziecie ją chcieli przeżywać przynajmniej pięć razy. Dlaczego akurat tyle? A dlatego, że gra ma właśnie tyle zakończeń, a każde zależy od Waszych wyborów. I te „Wasze wybory” mają tu realny wpływ na to, co zmienia się w całej historii. To nie tylko zmieniona linia dialogowa, gdzie ostatecznie i tak wyjdzie zawsze na to samo – tutaj naprawdę musimy myśleć co wybieramy, wszystko ma swoje konsekwencje.

Siłą jest dialog!

Nasza bohaterka jest też opisana kilkoma statystykami i umiejętnościami – w trakcie rozmów, dzięki na przykład „Sile woli”, będziemy mieć dostęp do specjalnych linii dialogowych, które, niespodzianka, mają wpływ na bieg historii. To też kolejna rzecz, która wręcz zmusza do ukończenia gry kilka razy – za jednym podejściem zwyczajnie nie ma szans na to, żeby poznać każdą opcję w rozmowach. Zaletą jest też to, że możemy tu grać jak nam się tylko podoba, zła Maia warcząca na wszystkich dookoła, obrażająca rozmówcę? Proszę bardzo. Dobra Maia będąca uosobieniem Matki Katapulty z Teresy? Nie ma żadnego problemu!

Prócz wyborów w trakcie rozmów, przyjdzie nam też wybierać ścieżki jakimi podążymy. Są tu momenty gdzie musimy zadecydować gdzie się udać, nierzadko trzeba się nad tym dobrze zastanowić, bo po wybraniu konkretnego miejsca, do reszty lokacji nie wrócimy. To też kolejny powód coby Wilkołaka ukończyć razy kilka – tylko wtedy zwiedzimy wszystkie lokacje. A zwiedzać jest co!

Piękna jak obrazek

Miejsca które odwiedzimy pobudzają wyobraźnie – gra to tekstowa przygodówka, więc miejsca w które trafimy są obrazowane NIESAMOWITYMI ilustracjami. Serio, biję pokłony dla twórców tych piękności. Wygląda to tak dobrze, że chętnie wydrukowałbym obrazki z gry na dobrymy papierze, po czym oprawił je w antyramę i powiesił na ścianie. Jedyne do czego bym się przyczepił, to do tego że zbyt ich mało – chciałbym zobaczyć ich dużo, dużo więcej, bo nie mogę dostatecznie nacieszyć oczu. Między wierszami możecie zobaczyć kilka screenów (Bez obaw, są z początku gry!), które moim zdaniem idealnie pokazują ich piękno.

Jedno przejście gry zajmie Wam około czterech godzin, a że zakończeń jest pięć, to matematykę pozostawiam Wam. Ze względu na charakter rozgrywki, wielkim plusem są też wymagania – jak wiecie, ja rzadko gram w cokolwiek na PC, gdyż przeważnie wymogi sprzętowe są dla mnie nie do przeskoczenia. Mile się zaskoczyłem gdy okazało się, że nawet na mojej, wiekowej już, konfiguracji mogę grać w 4K!

Czy czegoś mi w Werewolf brakuje? Cóż, jeśli mam być szczery, to miło byłoby zobaczyć w grze polskie napisy – gra to całe ściany tekstu, przez co ludzie angielskiego nie znający, niestety nie mają tutaj czego szukać.

Werewolf: The Apocalypse to na pewno obowiązkowa pozycja dla fanów Świata Mroku, jednak nawet ci, którzy tego uniwersum nie znają, będę się przy tytule od Different Tales świetnie bawić. Wciągająca fabuła, masa realnie wpływających na rozgrywkę wyborów, mroczny klimat – Wilkołak z Podlasia to naprawdę dobry, dopracowany tytuł.

Kod na cyfrową wersję gry otrzymałem od twórców, studia Different Tales. Werewolf jest dostępny na Steam.